poniedziałek, 9 czerwca 2014

Promyk słońca w tubce. NUXE SUN kremowa emulsja samoopalająca do twarzy.



Czytaj dalej

Emulsja samoopalająca NUXE SUN na pierwszy rzut oka nie różni się niczym od całej reszty samoopalaczy dostępnych w sklepach. 
Zamknięta w połyskującej, miękkiej tubie w kolorze hebanowej opalenizny, o przyjemnym, kojarzącym się z latem, słońcem, plażą zapachu. W środku gęsty krem o nietłustej konsystencji i lekko żółtawej barwie.




Czy warto zatem wydać około 60 zł na ten właśnie kosmetyk?

Według mnie warto, a powody są dwa: wyjątkowa konsystencja i właściwości pielęgnacyjne :)

Krem za sprawą innowacyjnego składnika (tajemniczy kompleks Nuxelle i naturalny puder z nasion drzewa karobowego ) zdecydowanie wyróżnia się pod względem konsystencji, która sprawia wrażenie bardzo treściwej, a jednocześnie jest delikatna, lekka, jedwabista i  "sucha". Wszystko to sprawia, że kosmetyk jest bardzo łatwy w obsłudze, doskonale rozprowadza się po skórze, szybko się wchłania i zapewnia matowe wykończenie, bez świecenia skóry w żadnej fazie jego działania. Jest to ważne ponieważ producent zaleca używanie kosmetyku na dzień, kiedy światło słoneczne wzmacnia jego działanie.
Producent podaje, że pierwsze efekty pojawiają się po dwóch godzinach - faktycznie po tym czasie widać (i czuć), że coś na skórze zachodzi, jednak dla pełnego rozkwitu efektu najlepiej dać mu cały dzień.




Efekt opalenizny  widoczny po dwóch użyciach, po jednym użyciu mamy za to efekt gładkiej, wypoczętej, dobrze nawilżonej skóry - to coś w rodzaju jednorazowego zabiegu upiększającego skórę. 
Po dwóch dniach uzyskujemy skórę lekko muśniętą słońcem w złotawym odcieniu . Jeżeli o mnie chodzi  - na tym poprzestaję i nie aplikuję kremu przez kolejne dni. Używając kosmetyk dwa razy w tygodniu utrzymuje się efekt lekko ożywionej, złocistej, zdrowo wyglądającej skóry.
Krem nie zapycha porów.

Zapach kremu jest przyjemny, przenosi myślami na słoneczną plażę, gdzie oprócz słońca pachną też plażowe kosmetyki;)
W końcowej fazie "opalania" niestety pojawia się charakterystyczny dla samoopalaczy zapach, ale jest on znośny, mało intensywny.

Do zalet niewątpliwie zaliczyć trzeba jego niezawodność, przez miesiąc używania nie zdarzyło mi się zawieść na nim, opalenizna jest naturalna, złotawa, bez pomarańczowych tonów, skóra po jego użyciu jest miękka, gładka  i dobrze  nawilżona :)



Tubka mieści w sobie 50 ml kremu, cena w zależności od apteki 50-90 zł - sporo, jednak osoby, które po użyciu kosmetyków NUXE nie chcą już niczego innego myślę, że  i tym razem się nie zawiodą :)

Pozdrawiam 
Beata




6 komentarzy:

  1. Jak dla mnie to za drogi kosmetyk ;) Mimo tego nawilżenia mimo muśnięcia słońcem . Podobny efekt uzyskuję używając z Lirene kremu który również sprawia że skóra się zabrązowia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz widzę ten balsam , ja narazie używam Flos Leku i jestem bardzo zadowolona ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawi mnie, chętnie bym wypróbowała, no ale cena troszkę zaporowa ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię tego typu produktów ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawy produkt, choć cena już trochę mniej...

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i jednocześnie proszę o zachowanie kultury słowa :)