Cześć :)
Nie, nie kulinarnie dziś będzie, może pojawi się kiedyś jakiś post kulinarny u mnie, jeżeli jakimś cudem, jakieś cudo w kuchni uda mi się wyczarować :)
Prawda jest jednak taka, że jestem lewa w kuchni, gotuję bo muszę, nie sprawia mi to przyjemności i to widać, moja kuchnia jest nudna, dlatego nie ma o czym pisać ;)
Przepisu na muffinki dziś też nie będzie, bo to gotowiec od gelwe, smaczny nawiasem mówiąc, z nadzieniem kokosowym :)
Będzie dziś o tym jednym białym rodzynku tam w środku co stoi wśród tych ciemnych wypieków...
Problem mam mały natury technicznej, gdyż muffinka przeleżała u mnie miesiąc czasu, leżała sobie w koszyczku bo sumienia nie miałam jej psuć, kupiona jeszcze dużo wcześniej, ale sprzedawca długo zwlekał z wysyłką i tym sposobem dziś poszukiwałam tej muffinki nieskutecznie w sklepie gdzie ja kupiłam oraz na stronie producenta, czyli Bomb Cosmetics, ale już jej nie ma, ani tu, ani tu :(
Stąd też nie pamiętam co tam ta muffinka w sobie kryła dokładnie, na pewno było to masło shea, bo właśnie ze względu na nie ją kupiłam i były olejki eteryczne, chyba bergamotka i jeszcze coś...., ze składników INCI widzę jeszcze imbir..., no szkoda, ale przyjmijmy, że to będzie ogólna recenzja muffinek do kąpieli tej firmy :)
Mufinka o wspaniałym wyglądzie i cudownym zapachu wypełniającym pomieszczenie, właśnie ze względu na ten zapach tak długo zwlekałam z jej użyciem, wczoraj jednak po ciężkim dniu stwierdziłam ze to jest ten moment :)
Zapach taki dość orientalny, czuć słodkość masła shea, ale zapach olejków czyni z niego coś nieokreślonego, nietuzinkowego, ale jak dla mnie bardzo atrakcyjnego, odprężającego.
Wrzucona do wody zaczyna musować, początkowo opadając na dno, a jak zrobi się mniejsza zaczyna pływać .
Po rozpuszczeniu woda nabiera lekko białego odcienia i widać w niej rozpuszczone olejki i tłuste oczka masła shea.
Elementy dekoracyjne niestety nie rozpuszczają się , jedynie rozpaćkują i pływają sobie razem ze mną :)
Muffinka niewiarygodnie wręcz nawilża i natłuszcza skórę, najlepiej w takiej kąpieli się wyleżeć, a woda z olejkami przyjemnie otula skórę, dotykając skóry zanurzonej w wodzie czuć jakby była wysmarowana oliwką.
Po wyjściu wystarczy osuszyć się ręcznikiem i nic więcej nie trzeba robić, skóra jest natłuszczona, miękka, delikatna, czuć na niej tłustą warstwę, ale nie jest to tłustość oliwki, czy balsamu, nie przeszkadza ta powłoka w ubraniu się. Jeszcze na drugi dzień czuć na niej zapach muffinki, a po nocy i wchłonięciu się wszystkiego w skórę jest ona aksamitna w dotyku.
Kurcze, uzależniająca sprawa, mam ochotę na więcej, muffinki są dostepne w niesamowitych, kolorowych wersjach, wyglądają cudownie, same w sobie pociągające, a jeżeli dodać do tego ich zapach i właściwości otrzymujemy obiekt "must have", tylko cena 11-12 zł za jednorazową przyjemność.... hmmm raz na jakiś czas na pewno można sobie pozwolić, ale chyba jednak nie za często ;)
miałam ją ;) lubię takie pierdoły do kąpieli :)
OdpowiedzUsuńmi tez byłoby szkoda psuć takie piękne cudeńku)
OdpowiedzUsuńCoś wspaniałego! uwielbiam takie estetyczne i pełne wdzięku kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńO matko to wygląda jak beza, jesteś pewna, że się zjeść nie da? :P Uwielbiam takie ładne pierdółki do kąpieli :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne ♥ . * . 8 Myślałam że to normalnie babeczki do zjedzenia * . *
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://vizualny-swiat.blogspot.com/ Pozdrawiam ; *
Jaka świetna!:D
OdpowiedzUsuńAkurat w zaszłym tygodniu będąc w UK miałam okazję odwiedzić sklep tej firmy :) Mufinek nie kupiłam, ale skusiłam się na cudownie pachnące ręcznie robione mydło. Właśnie piszę o wizycie w tym sklepie, zrobiłam kilka zdjęć :D Są tam całe ściany takich i innych muffinek, do złudzenia przypomina to piekarnię!
OdpowiedzUsuńAle urocza! Moze byc swietnym pomyslem na prezent ;)
OdpowiedzUsuńwygladaja tak apetycznie ze chcialoby sie je zjesc :)
OdpowiedzUsuńCudowna.....
OdpowiedzUsuńno można się pomylić i zjeść :D
OdpowiedzUsuńAż szkoda zużyć :-(
OdpowiedzUsuńKusi kusi :D Nawet smakowicie wygląda haha :D Ale szkoda tak wrzucić do wanny :(
OdpowiedzUsuńwygląda obłędnie, ale cena rzeczywiście nie zachęca ;)
OdpowiedzUsuńłoo a ja bym ją zjadła ;p a potem by mi się odbijało bąbelkami do kąpieli. Ale ja uwielbiam słodycze! to straszne że mi się wszystko kojarzy z jedzeniem ;X
OdpowiedzUsuńBuziaczki :*
ślicznie wygląda! aż żal by mi było zużyć ;) bardzo kusząca ta recenzja... oj bardzo :) nawet bym się skusiła chętnie ale ja nigdy nie mam czasu na kąpiel, zwyczajnie wolę szybki prysznic
OdpowiedzUsuńChyba nie miałabym serca żeby ją zużyć :D hehe... Widziałam ostatnio w drogerii takie ciasteczka do kąpieli, ale nieee... ;)
OdpowiedzUsuńWygląda jak prawdziwe ciacho. Pomyliłabym i zjadła :)
OdpowiedzUsuńJak ona cudownie wygląda!:) Świetny gadżet:)
OdpowiedzUsuńWygląda jak najprawdziwsze ciastko :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie :))
OdpowiedzUsuńJeej, ale mam ochotę wypróbować produktu tego typu, ciągle czytam coś dobrego o nich, zwłaszcza o kulach z Organique. Aż mi się nie chce wierzyć, że coś może jednocześnie aż tak pięknie wyglądać, świetnie działać i super pachnieć! Rozwaliłaś mnie z tymi ozdóbkami pływającymi razem z Tobą ;)
OdpowiedzUsuń